Szanty – Bosman Szanty – Bosman – tekst Na pokładzie od rana Ciągle słychać bosmana, Nieustannie cholernie się drze. Choćbyś ręce poranił, bosman zawsze Cię zgani I powiada – „Zrobione jest źle!” Choćbyś ręce poranił, bosman zawsze Cię zgani I powiada – „Zrobione jest źle!” Cóż wam chłopcy się stało? Jeszcze raz czyścić działo, Jak do żarcia, to każdy się rwie. Trzeba wiedzieć od dziecka To nie balia, nie niecka, Tylko okręt wojenny R.P. Trzeba wiedzieć od dziecka To nie balia, nie niecka, Tylko okręt wojenny R.P. Ale czasem się zdarzy, Że się bosman rozmarzy – Każdy bosman uczucie to zna. Gdy go wtedy poprosisz, Swą harmonię przynosi, Siada w kącie na rufie i gra. Gdy go wtedy poprosisz, Swą harmonię przynosi, Siada w kącie na rufie i gra. Bosman skończył, wiatr ścicha, Aż tu nagle, u licha! Pojaśniało coś nagle we mgle. Poznał bosman, jak cała Polska w blaskach wstawała, Na pokładzie okrętu R.P. Poznał bosman, jak cała Polska w blaskach wstawała, Na pokładzie okrętu R.P. A gdy spytasz go tylko, O czym marzył przed chwilką, Co tak nagle pojaśniał mu wzrok? Mówi: „W Gdyni, w Orłowie, Będę chodził na głowie, Tak mi jakoś przypada ten port.” Mówi: „W Gdyni, w Orłowie, Będę chodził na głowie, Tak mi jakoś przypada ten port.”